Forum Forum Wielkiej VA Strona Główna Forum Wielkiej VA
Chcesz sie zarejestrowac pisz: krzysiek774@op.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kawały z brodą i bez...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Wielkiej VA Strona Główna -> WITAJCIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rade
Napisał post #100 !



Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:45, 12 Gru 2005    Temat postu: Kawały z brodą i bez...

Obok siebie w autobusie stoją dwie osoby: Ona i On. Ona spojrzała, na
niego, on na Nią.
- Informatyk - pomyślała studentka.
- Studentka - pomyślał bezdomny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szymonek
Wykasował Stare Forum!



Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 324
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 7:08, 13 Gru 2005    Temat postu:

hehehe - dobre Smile

Siedzi informatyk przed komputerem i wchodzi jego syn:
-Cześć tato
-Gdzie byłeś?
-No dzisiaj wróciłem z wojska


Mówi ruski mafioso do drugiego:
- Jak dorwę tego ochroniarza Wanie, to wyrwę mu jedno jajco za zaniedbanie obowiazków!
- A dlaczego tylko jedno...?
- Żeby się na następny raz bał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MK
Reaktywacja :-)



Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:52, 15 Gru 2005    Temat postu: ....a moga byc beretowe przyspiewki??

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szymonek
Wykasował Stare Forum!



Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 324
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 15:12, 16 Sty 2006    Temat postu:

Poszedl ojciec z synem na ryby. Zamoczyli kije i czekaja, Ojciec
bajdurzy. Nagle syn:
-Popatrz tato, gowno plynie.
-widze...
-Skad, tato gowno tutaj?
- Widzisz synu tam, te ruiny? Stal tam kiedys zamek. Piekny, no
elegancki zamek. Nie, ze pamietam, dziadek mowil. Mieszkal tam krol i
mial corke. Corka, wiesz, kaprysna byla...
-No a gówno?
-Kaprysna jak cholera. No wiesz, zalotnikow odpedzala. Z biegiem czasu
turystyka w calej okolicy siadla kompletnie- wiesz- zero atrakcji,
krolewiczy coraz mniej jezdzi...
-A gó...
-Cale zaplecze kleknelo- baza noclegowa, zywieniowa, wszystko stalo
sie nierentowne. Po niedlugim czasie nikt juz nie przyjezdzal. Chlopi
pouciekali tam, gdzie bardziej zyzne gleby. Zamek popadal w ruine. No
i teraz sa ruiny, nie???
-No, dobra tata- a to gówno.
-O qrna, ty tylko gówno i gówno- Zesral sie ktos i tyle!!!!


-----------------------------------------------------------------------------

Do krolestwa przyszla straszna wiadomosc:
Czarny rycesz przybywa.
Panika w krolestwie, bo przeciez ciarny ryczes zabija, gwalci, pali miasta i w ogole. Wszyscy mieszkancy wzieli manatki i sp....lili, jedynie zostal krol, ktory musial bronic honoru krolestwa. Czeka, czeka, robi w portki. Nagle widzi w oddali jakiegos draba na koniu - murzyna. Tylko go uwiedzial i wyskoczyl przed zamek i do jezdzca:
- Prosze nie zabijaj mnie, zrobie wszystko co zechcesz, oddam ci cale
krolestwo tylko mnie nie zabijaj.
- hmmmm - pomyslal - Dobra, ale pod warunkiem, ze zrobisz mi laske.
Oczywiscie co mial zrobic krol i zrobil.
Co by bylo malo dostal jeszcze w pupe ..
W koncu murzyn powiedzial:
- Dobra biore skarby i spierdalam, bo podobno jakis czarny rycerz jedzie.


----------------------------------------------------------------------------------


Za siedmioma gorami
za siedmioma morzami
za siedmioma lasami
za siedmioma dolinami....
stal sobie piekny zamek.
A w zamku mieszkala piekna krolewna.
Codziennie rano krolewna zbudziwszy sie, podchodzila do okna,
tak przeciagala sie i wygladajac przez to okno
myslala sobie:
" O ku.wa, ale ja mam wszedzie daleko"


Przed bitwa pod Grunwaldem spotykaja się obie armie. Zadowoleni z
tego, że sie wzajemnie odnalezli urzadzaja imprezkę. W krzyżackim
obozie wszyscy nap..erdoleni, klina klinem popychaja, sytuacja trwa
kilka dni. Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen
i, odbierajac podawana mu flaszkę, pyta sługi:
-Co to my dzisiaj mamy?
-Dzisiaj ma być bitwa Wielki Mistrzu....
-O kur...wa... - powiedział skacowany Mistrz przecierajac twarz.
Gdy już po paru głębszych Mistrz zaczał kontaktować, doszedł do
wniosku, że zamiast wymordowywać się wzajemnie możnaby wystawić do
walki po jednym rycerzu z obu stron, i wygra ta strona krórej rycerz
zwycięży. Nie będzie musiało tylu ginać.
Jak pomyslał tak zrobił.
Wysłali więc kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gosci z jednym
mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga na całego! Trzeba
znalesć Jagiełłę! Po pewnym czasie odnalezli Go w końcu naje..anego w
stogu siana. Przystał na wszystko co mu powiedzieli...
Teraz trzeba wybrać odważnego do walki.
Krzyżacy nie mieli z tym większego problemu - wybrali oczywiscie
Zygfryda de Loewe - najmężniejszego z mężnych. Był to rycerz z drewna
nie strugany, 3,80 wzrostu, 2,40 w barach. Teraz trzeba znalesć dla
niego konia. Niestety jakiego by nie przyprowadzili, to albo się
załamywał albo Zygfryd kolanami o ziemię szorował... Sytuacja
beznadziejna. Na szczescie Wielki Mistrz miał znajomosci u Hannibala.
-Masz tu ode mnie tego Słoniokonia - na pewno będzie dobry.
Rzeczewiscie, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykał!
Kolejny problem to miecz: szukaja i szukaja ale żaden nie jest dobry.
Największy miecz jaki znalezli w całych prusach to Zygfryd w trzech
palcach trzymał! To przecież bez sensu!
Poszli więc do kowala aby wykuł odpowiednie oręże. Kowal wykuł
najpotężniejszy miecz jaki istniał - siedmiometrowy!
Zygfryd zważyłgo w ręku, jak machnał to za jednym zamachem sciał 14
dębów! No tym to mogę walczyć!
Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znale?li to albo za mała albo
jaka? taka lekka...
Ostatecznie stary znajomy kowal wykuł odpowiednia zbroję dla Zygfryda.
Zajebista płytówka - pasowała jak ulał, zdobiona złotem i nader
wszystko wytrzymała.
Zygfryd był gotowy do walki.
Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiełło szuka ochotnika,
ale nikt się nie zgłasza. Król postanawia wziać ich sposobem - polewa
dodatkowa porcję miodu (wiele razy), niestety nawet totalnie naj..bani
nie chcięli walczyć.
Jagiełło poszedł so starego drucha - Zawiszy Czarnego. Niestety ten
nie był skory do opuszczania domu. 'Ubrudzę się tylko, jeszcze może mi
się co? stać... daj mi spokuj.'
Kolejny był Maćko z Bogdańca - ale ten również nie był chętny. 'Tu
Jagienka na mnie czeka, a ja się będę gdzie? po jaki? polach bitwy
chędożył? Nie ma mowy!'
Następny Jurand - ale ten ma oczy wyje...ane!
BEZNADZIEJA!
Załamany Król wział sznur i poszedł do lasu się powiesić. Idzie i
nagle widzi: jakis kurdupel - metr dwadziescia - konus taki, ubrany w
marna skuzana kurteczkę, z zardzewiała szabla u pasa, opiera się o
drzewo i, napruty jak worek, spawa.
U Króla pojawiła się iskierka nadzieji, takie małe swiatełko w tunelu.
Podchodzi i pyta czy ten się zgłosi.
-No pewnie - odpowiedział napie...dolony totalnie głos. Nie był w stanie
powiedzieć nic więcej.
Teraz trzeba go uposarzyć. I tu problem. Jakiego konia by nie
znalezli, to dla polaczka olbrzym. Nie utrzymałby go nawet. Olali
sprawę.
Teraz miecz. Niestey nawet najmniejszego nie był w stanie uniesć.
Wyluzowali.
Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie przyniesli to dla naszego bohatera
jak dom wielka - popijawy by mogł w srodku urzadzać. Dali se siana.
Zostawili mu tylko to co miał - cieńka skórę i przerdzewiała szabelkę.
Na koniec poprosili tylko o jedno:
Po wszystkim możesz robić co chcesz, ale w dzień bitwy, na Boga,
przyjdz trzezwy!
Słońce wzeszło, obie armie stoja na przeciwko siebie. Z szeregu
krzyżackiego wyłania się wspaniały rycerz. Ale gdzie Polak???
Szukaja go i szukaja , w końcu znalezli - oczywiscie nap...erdolony jak
dzwonek. Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cuca go i wypychaja.
Na ugiętych nogach zataczajac się wychodzi na pole bitwy. Naprzeciw
niemu wielki Zygfryd de Loewe w błyszczacej złotem zbroi, z
wykurwistym mieczem, na potężnym słoniokoniu. Spina wierzchowca i
rusza do ataku.
Pędzi z ogromna prędkoscia, ziemia drży pod kopytami słoniokonia,
drugie słońce błyszczy na złotej piersi Zygfryda (wielki miecz
zasłania to pierwsze).
Jagiełło wytrzezwiał natychmiast i pojał co zrobił. 'Ja p..erdolę!
Przecież on zaraz zmiażdży naszego i wpadnie w nas - rozniesie nas w
puch. Jestesmy już martwi!' - pomyslał zasłaniajac twarz.
W NOGI, ku...rrrwa, W NOGI!!! - krzyczy Król i wszyscy spierdalaja gdzie
popadnie.
Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla polaka - chuk
trzask, uniosł się tylko kurz i dym...
Wielki Mistrz podjeżdża na miejsce potyczki aby pogratulować swojemu
zwycięstwa. Kurz opada, a tu straszny widok:
Słoniokoń leży z obciętymi nogami, parenaacie metrów dalej Zygfryd
(całe piszczele ma pokrwawione), a polak stoi niewzruszony opierajac
się o szablę i mowi:
-Gdyby nie było 'w nogi', to bym cie kur*wa zajebał...





Jest słoneczny ranek w Wielkim Lesie. Rodzina Niedźwiedzi właśnie się
obudziła.
Synek - Niedźwiadek, schodzi na dół i siada na swoim małym krzesełku. Patrzy
w swoją małą miseczkę.
- Jest pusta! Kto zjadł moją owsiankę! - piszczy.
Tata Niedźwiedź podchodzi do stołu i siada na swoim dużym krześle. Zagląda w
swoją wielką miskę. Ta także jest pusta!
- Kto zjadł moją owsiankę! - ryczy znerwowany.
Na to Mamusia Niedźwiedzica wychodzi z kuchni i mówi:
- Na miłość Boską, ile razy będziemy przez to samo przechodzić? Przecież
jeszcze nie zrobiłam tej pieprzonej owsianki!





Mąż marynarz wysyla telegram do zony: "Kochana zono STOP wracam za trzy
dni STOP oczekuj mnie na lotnisku STOP".
Przylatuje po trzech dniach, wychodzi z samolotu, patrzy, a jego zony nie
ma.
- A to ku....a! Ale moze nie? Moze czeka przed lotniskiem?
Wychodzi przed lotnisko patrzy, a jego zony nie ma:
- A to ku...a! Ale moze nie? Moze czeka na mnie w domu?
Wsiada w taksowke jedzie do domu wchodzi patrzy, a w domu burdel, wszystko
porozwalane:
- A to ku....a! Ale moze nie? Moze czeka na mnie w lozku na gorze?
Wchodzi do sypialni, a tam jego zona pieprzy sie z dwoma facetami na raz.
Gosc stoi oniemialy, patrzy na to wszystko i w koncu mowi:
- A to ku....a! Ale moze nie? Moze telegram nie doszedl?



Rzymskie legiony wracają ze zwycięskiej wojny. Żołnierze w galowych
mundurach prężą pierś, wyczyszczona broń lśni w słońcu, proporce powiewają
na wietrze. Długą na kilka kilometrów kolumnę kończy złota lektyka, w której
podróżuje Cezar. Dzielni wojownicy maszerują duktem, wzdłuż którego
ustawiono setki krzyży. Na każdym z nich dogorywa zbuntowany niewolnik,
przestępca lub chrześcijanin... W pewnym momencie Cezar usłyszał szept
dobiegający z jednego z przydrożnych krzyży.
- Stać! - krzyknął boski imperator, rozkaz powtórzyli setnicy i kolumna
wojska zatrzymała się. Cezar wyskoczył z lektyki i podszedł do krzyża.
- Przynieść drabinę! - rozkazał po chwili.
- Drabina, drabina, przynieść drabinę - powtarzali setnicy, aż znalazła się
drabina dla Cezara. Boski wspiął się po szczeblach i przyłożył ucho do ust
umierającego niewolnika.
- Co powiedziałeś? - zapytał.
- Wody, najpierw wody... - wyszeptał ukrzyżowany.
- Wody! - rozkazał Cezar.
- Wody, wody, wody! - powtórzyli setnicy, aż wreszcie znalazł się bukłak z
wodą.
Niewolnik ugasił pragnienie.
- Co powiedziałeś?! - niecierpliwi się Cezar.
- Powiedziałem, że zajebista defilada...



Skazali faceta na śmierć. Jednak był tak bardzo gruby, że się nie
mieścił na krześle elektrycznym. Dieta. Po tygodniu o chlebie i wodzie - zamiast schudnąć, przytył 10 kilo. Na krzesło się nie mieści. Tylko woda - znów przytył 10 kg. Postanowili nic mu nie dawać.
Wiezien zamiast chudnąć, znow przytyl o 10 kg.
- Co jest. Czemu nie chudniesz?
- Jakoś kobieta lekkich obyczajów nie mam motywacji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MK
Reaktywacja :-)



Dołączył: 01 Cze 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:41, 19 Sty 2006    Temat postu:

...ponoc stare, ale mnie rozbawilo Wink

Dzwoni Sasza z Leningradu do Fiodora na Syberię:
- Ty, stary słyszałem, że u Was tęga zima - mówi Sasza.
- Jaka tam tęga. Raptem -25*C - odpowiada Fiodor.
- Tak? A ja słyszałem w telewizji, że -60*C - rzecze Sasza.
- A, chyba, że na dworze... - mówi Fiodor


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Wielkiej VA Strona Główna -> WITAJCIE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin